piątek, 28 marca 2014

Podtwórca, gra na spadki, zyski i samodoskonalenie - wybitnie ciekawy wywiad!

Szanowni, 

Dziś mam przyjemność zaprezentować wam krótką rozmowę z Panem Dominikiem, autorem bloga http://podtworca.blogspot.com/

Zgodnie z tradycją wyrażania opinii na tym blogu, zadałem Panu Dominikowi 10 pytań dotyczących najważniejszych spraw dla inwestora obecnie. 

Kim jest inwestor – wedle Pana własnej, bazującej na doświadczeniu definicji ?

Ktoś kto angażuje swój kapitał w przedsięwzięcie biznesowe wykonywane przez kogoś innego lub samego siebie. 
Typ rzadko spotykany na GPW, gdzie większość uczestników to fundusze, traderzy z zagranicznych banków i detaliczni gracze spekulujący na fluktuacjach cen. 
Inwestor giełdowy to z reguły większościowy udziałowiec, który np. zbudował i wprowadził spółkę na giełdę lub przejął i zrestrukturyzował przedsiębiorstwo. Ktoś kto nawet obejmuje akcje w ofercie pierwotnej i trzyma je przez lata dla dywidend, ale nie ma wpływu na kierowanie spółką, jest wg mnie graczem długoterminowym.

W takim razie inwestorom indywidualnym nie jest łatwo - w morzu wielkich rynkowych rekinów. Czy inwestorem trzeba się urodzić, czy można się tego nauczyć  ?

Inwestowania/grania na giełdzie można się nauczyć. 
Trzeba poświęcić ok. 10 tys. godzin, żeby zostać mistrzem. Ponieważ do inwestowania potrzeba już biegłości w biznesie lub dużego kapitału, nauka gry na giełdzie jest prostsza. 
Przy tej okazji zaznaczam, że mój staż giełdowy jest krótszy, szacuję że przepracowałem ok. 5-6 tys. godzin i sporo pracy jeszcze przede mną.

Czy z Pana doświadczeń wynika że istnieje jakiś szczególny wiek, najlepszy lub najgorszy do rozpoczęcia inwestowania ?

Im wcześniej, tym lepiej. Jeśli poświęcamy inwestowaniu 8 godzin dziennie w dni robocze przy 100% zaangażowaniu, potrzebujemy 5 lat, żeby osiągnąć biegłość (ok. 250 dni * 8h = 2000h). Mało kto ma jednak możliwość poświęcić 100% czasu pracy/szkoły nauce inwestowania/grania, dlatego np. zakładając że dziennie znajdzie 2 godziny w dni robocze + 10 godzin w weekend, otrzymujemy 20 godzin tygodniowo. To daje łącznie ok. 1000 godzin w roku, czyli 10 lat do osiągnięcia mistrzostwa. Aby przetrwać długie okresy zmagań ze sobą, z rynkiem, straty, zawiedzione nadzieje, potrzeba pasji, ciekawości i wiary, że się uda.

Nie zawsze możemy powiedzieć że nasze wybory przynoszą zyski
Wielu z nas odstrasza inwestowanie z powodu niesionego ze sobą ryzyka straty. To właśnie z tego powodu wiele osób powierza swoje oszczędności w zarządzanie - „bo to nie ja straciłem – winny jest tan oto makler/doradca itp”. Jaki ma Pan sposób na radzenie sobie ze stresem – potencjalnej straty ?

Pytanie niesie kilka założeń – myślę, że ludzie kierują się również innymi kryteriami powierzając innym swoje oszczędności.
Poza przypadkami krótkoterminowej gry na kontraktach raczej nie odczuwam stresu. 
Pozycje nielewarowane są tak dobrane, żeby nie zaszkodziły portfelowi w razie realizacji straty, więc z negatywnych emocji częściej czuję złość czy zawód, a nie stres. 
Natomiast sposób na stres przy kontraktach to ucinanie jak najszybciej strat – lepiej być bez pozycji, niż martwić się o coś, na co nie mam wpływu. 
Oczywiście nie przyszło to od razu – musiałem zaliczyć wiele dołków i emocjonalnych huśtawek, żeby odnaleźć reguły, dzięki którym nie tracę gruntu pod nogami.

Inwestowanie czasem bywa też zyskowne :)  Czy ma Pan doświadczenia z wszechogarniającym poczuciem boskości, związanej z jakimś wspaniałym wynikiem inwestycyjnym ? Jak nie popaść w hurraoptymizm i jak nie pogrążyć się w czasie większych sukcesów ?

Tak miałem takie uczucie w początkach gry, np. kiedy wstrzeliłem się w silną korektę w listopadzie 2008 roku lub na początku hossy 2009. 
Ostatni raz to było w 2011 roku, kiedy przewidziałem bessę i grałem kontraktami na spadki. 
Nie zarobiłem w tamtym roku jakoś specjalnie dużo, ale sam fakt, że miałem rację i zarobiłem gdy inni tracili napawał mnie dumą. 
Już w styczniu 2012 rynek dał mi takiego łupnia (grałem dalej na spadki, a do lutego szła mocna kontra w górę), że spokorniałem. 
Teraz cieszy mnie, gdy nie łamię reguł. Przyjęte zasady zarządzania pozycją wykluczają bardzo wysokie zyski w krótkim terminie, dlatego hurraoptymizm mi nie grozi.

Wiele osób poważnie zastanawia sie nad momentem wejścia w inwestycje.
Niektóży na rynku twierdzą że regularne inwestowanie i regularne oszczędzanie mogą być odpowiedzią – czy faktycznie jest to sposób na wielo-procentowe zyski w przyszłości ?

Na pewno jest to sposób, żeby uzbierać pieniądze – a czy przełoży się to na duże procenty, to nie wiem.

Ile trzeba miesięcznie inwestować aby koszty obsługi programu stały się marginalną częścią wartości portfela i aby nie blokowały wzrostu jego wartości.

Nie wiem, korzystam z darmowych narzędzi :)

Dzięki za brutalną szczerość:) 

OK, wiemy już wiec jak nie tracić i zyskiwać. 
Co jednak ze słuchaniem rad, tych od najbliższych, tych od rodziny, tych od mądrych wiele mówiących głów i tych głoszonych w prasie, mediach czy też nawet na blogach.
Początkujący inwestorzy, poszukują wsparcie w książkach i najbliższych im kręgach ludzi. 
Komu warto ufać – na kim polegać przy podejmowaniu takich decyzji ... a może jedynie na sobie?

Nie wiem. Jestem samoukiem, mogę napisać tylko o tym, co mi pomogło. 
Czytałem wszystko co wpadło mi w ręce, głównie blogi i komentarze pod nimi. Intuicyjnie wyczuwałem, kto swoje już przepracował, więc skupiałem się jak opisywał swoje porażki i wyciągnięte lekcje. Ludzie, którzy opisywali jak z łatwością robią miliony na szczęście nie trafiali do mnie, bo ich poziom wydawał się zbyt nieosiągalny. Z czasem okazało się, że większość z nich ściemniała, ale jest kilku graczy, którzy faktycznie potrafią zwielokrotnić swoje portfele – mi brakuje do ich poziomu jeszcze te 5 tys. godzin ;)

Moje przedostatnie pytanie dotyczy strategii inwestycyjnej. Czy w  Pana strategii pojawiają się inne elementy niż giełda czy fundusze inwestycyjne gdy panuje mroźna bessa?
Słyszałem wiele pozytywnych opinii o obligacjach korporacyjnych – co Pan  o nich sądzi.

Nie tykam funduszy i obligacji. Funduszy dlatego, że choć mogą być bardzo skuteczne w hossie (proste sygnały techniczne i skłonność zarządzających do pompowania spółek ze swojego portfela), to nie można odliczać strat od podatku. 
W efekcie inkasujemy 81% zysku, a przyjmujemy 100% straty. 
Obligacje korporacyjne mnie nie interesują – po pierwsze te bezpieczne płacą niewiele więcej niż obligacje państwowe czy lokaty, a po drugie za dużo spółek w Polsce emituje obligacje, bo nikt inny nie chce im już pożyczyć. 
Powierzanie im pieniędzy jest bardziej ryzykowne niż kupowanie akcji na których można zarobić kilkadziesiąt razy więcej i łatwiej je upłynnić.

Ponadto ja bardzo lubię bessę, pod warunkiem że jest trend spadkowy. 
Na GPW mamy kontrakty na indeksy, akcje, opcje, certyfikaty na spadki. 
Całe spektrum instrumentów, na których można zarabiać z trendem spadkowym. Najgorzej radzę sobie w okresie konsolidacji – tu zarobię, tam stracę i czas mija, a portfel buja w miejscu. 
Dlatego też w takich okresach moją główną pozycją jest gotówka.

Na koniec, ostatnie kluczowe pytanie bez którego cały wywiad nie ma większego sensu – Z Pana doświadczenia, prosto z serca i szczerze – czy naprawdę warto inwestować ? Czy ta gra warta jest ryzyka ?

Jak najbardziej warto. 
Choć na giełdzie nie dorobiłem się majątku, to całkowicie przemodelowałem sposób myślenia. Uniknęliśmy wielu pułapek finansowych związanych np. z kredytami, nieruchomościami. Przestałem patrzeć na swój biznes pod kątem wykonywania zleceń, a bardziej skupiłem się na wyszukiwaniu i wykorzystywaniu okazji. 
Liczne zderzenia z rzeczywistością nauczyły mnie akceptacji tego na co nie mam wpływu. Uodporniłem się na porażki, pojąłem, że straty są nieodłącznym elementem życia, zainteresowałem się samorozwojem, bieganiem. 
Poszedłbym tą ścieżką nawet gdybym nie inwestował, ale więcej bym błądził, bo mało co odziera ze złudzeń tak szybko jak gra na rynku. 
Po doświadczeniach z ostatniej hossy (która może wciąż jeszcze trwa, choć gram już tylko krótkoterminowo) mój apetyt i wiara we własne siły urosły.

Dziękuję za Pana udział i odpowiedzi - niesamowite i bardzo wartościowe odpowiedzi!
Wszystkich czytelników zapraszam do częstego odwiedzania bloga Pana Dominika http://podtworca.blogspot.com/


D; Dziękuję również.

Z poważaniem 

Michał Sankowski 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Weź udział w dyskusji, zostaw myśl, komentarz, uwagę lub sugestię.

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...